czwartek, 26 sierpnia 2010

"Nocna zmiana" Stephen King


Odkąd sięgam pamięcią, zawsze rękami i nogami broniłam się przed wszelkimi opowiadaniami. Nie wiem, z jakiego powodu byłam do nich z góry uprzedzona, gdyż nigdy nie miałam z nimi styczności, toteż uzasadnienia swoich obaw nadal nie potrafię odnaleźć. Jednakże ostatnimi czasy, jako wielbicielka twórczości Stephena Kinga, postanowiłam przełamać opór i sięgnąć po jeden ze zbiorów opowiadań, które ponoć cieszą się wśród czytelników sporym uznaniem. W bibliotece nie miałam dużego wyboru, dlatego też nie mogłam kierować się niczym konkretnym, wypożyczając "Nocną zmianę".

"Nocna zmiana" to zbiór dwudziestu różnorodnych opowiadań, z których nie wszystkie są typowymi horrorami. Część z nich to thrillery psychologiczne, które, w wykonaniu Kinga, również zasługują na pochwałę. Jednakże, jeśli miałabym podsumować cały ten zbiór jednym słowem, to wahałabym się, co do stwierdzenia, że jest dobry. Po przeanalizowaniu spisu treści odnalazłam tylko cztery opowiadania, które, moim zdaniem, w pełni oddają prawdziwy talent Kinga. Reszta to średniej jakości wytwory, niektóre z nich sprawiały wręcz wrażenie napisanych na siłę. Mimo tego, każde opowiadanie jest warte uwagi i na swój sposób niezłe. Kingowi na pewno nie można odmówić pomysłowości i umiejętności wciągania czytelnika w wir wydarzeń. Jak na pewno wiedzą ci, którzy mieli do czynienia z powieściami tego pisarza, w dłuższych formach King ma to do siebie, że potrafi niezwykle wydłużać i spowalniać akcję różnorodnymi opisami, szczegółami z życia bohaterów itp. W opowiadaniach tak nie jest. Wydarzenia toczą się szybko, autor oszczędza czytelnikom zbędnych detali, choć nadal lubi niekiedy wtrącać dłuższe opisy.

Stephen King jest uznawany za króla horroru, a ten zbiór opowiadań w zupełności to potwierdza. Jakby nie patrzeć i analizować każde opowiadanie, całość prezentuje się dobrze, gdyż pisarz od początku do końca utrzymuje ten wspaniały klimat charakterystyczny dla jego dzieł. Wydawać by się mogło, że autor posługuje się utartymi schematami: nawiedzone domy, krwiożercze maszyny, miasteczka zamieszkane przez wampiry czy niezidentyfikowane stwory wychodzące z czeluści szafy. Jednak myślę, że jest to celowo wprowadzony zabieg, mający na celu urzeczywistnienie wydarzeń rozgrywających się na tle tychże miejsc. I rzeczywiście tak też się dzieje, gdyż podczas czytania wielokrotnie rozglądałam się dookoła, tak przekonująco i sugestywnie potrafi pisać King. Moja wyobraźnia miała też duże pole do popisu niemalże przy każdym zakończeniu kolejnego opowiadania, ponieważ autor zastosował tzw. otwarte zakończenia - czytelnik ma szansę dopowiedzieć sobie resztę historii samodzielnie, gdyż King niczego nie podaje na tacy.

Myślę, że "Nocna zmiana" to smaczny kąsek dla miłośników twórczości Stephena Kinga, tak jak to było w moim przypadku. Dzięki tej książce przekonałam się do opowiadań i obecnie jestem bardzo pozytywnie nastawiona do pozostałych zbiorów tego autora. Jest to niewątpliwie pozycja warta uwagi, zawierająca w sobie wszystko to, co u Kinga najlepsze. Każde opowiadanie jest inne, a to właśnie klucz do sukcesu, gdyż można wśród nich odnaleźć coś odpowiedniego dla siebie: przerażającą historię, po przeczytaniu której będziemy bali się otworzyć własną szafę lub mniej straszną opowieść przedstawiającą wizję końca świata z punktu widzenia samego Stephena Kinga.

czwartek, 19 sierpnia 2010

"Dziecko ulicy" Judy Westwater


Serię książek "Pisane przez życie" darzę ogromną sympatią, toteż gdy zobaczyłam na bibliotecznej półce "Dziecko ulicy" niemalże od razu miałam ochotę rozpocząć czytanie. Jest to kolejna książka z gatunku literatura faktu, poruszająca niełatwe, aczkolwiek prawdziwe tematy. Autorką jest Judith Westwater, z pochodzenia Brytyjka, obecnie sześćdziesięcioletnia kobieta, która wyszła z cienia przeszłości i przedstawiła światu swoje bolesne wspomnienia. 

Na pewno nikt nie chciałby iść przez dorosłe życie z bagażem przykrych doświadczeń, które nieustannie przypominają mu o tragicznym dzieciństwie. Niestety, Judy Westwater przeżyła wiele złego, czego nie powinno doświadczyć żadne dziecko. O tym właśnie postanowiła opowiedzieć w swej książce. Jako dwuletnia dziewczynka została porzucona przez matkę i oddana pod opiekę sadystycznego ojca, który nie miał żadnych oporów przed katowaniem córki. Judy musiała radzić sobie sama z ciężkimi pracami domowymi, do których zmuszała ją kochanka ojca, a także stale kryć się przed złością i furią obojga opiekunów. Po przeprowadzce do Johannesburga, będąc już dwunastoletnią dziewczynką, Judy uciekła od swych oprawców i przez ponad dziewięć miesięcy mieszkała na ulicach afrykańskiego miasta, gdzie również spotkało ją wiele przykrych rzeczy. Wtedy też postanowiła, że, jeśli przeżyje, w przyszłości będzie pomagać dzieciom takim, jak ona - bezdomnym, niekochanym, zaniedbanym przez najbliższych. 

Najbardziej przerażającą myślą, która stale towarzyszyła mi podczas czytania książki, była świadomość tego, że opisana w niej historia wydarzyła się naprawdę. Bo, uwierzcie, to, o czym opowiedziała Westwater, jest naprawdę wstrząsające i aż ciężko znaleźć mi odpowiednie słowa, by to jakkolwiek inaczej określić. Momentami ciężko było mi się skupić na czytaniu, gdyż targały mną tak silne emocje, których nie potrafiłam zahamować. Nie mam pojęcia, jak człowiek może drugiemu człowiekowi zgotować takie piekło, zwłaszcza swojej własnej córce, która przecież nie była niczemu winna. Ojciec głównej bohaterki był tak okrutnym człowiekiem, że, gdybym mogła wymierzyć mu karę, to nie wiem, czy znalazłabym jakąś odpowiednio surową, która sprawiłaby mu taki sam ból i cierpienie, jaki on sprawił swojemu dziecku. Dziewczynka nie miała prawdziwego dzieciństwa, nigdy nie zaznała spokoju, miłości, rodzinnego ciepła. Była skazana na życie w samotności, nawet ukochana przytulanka została jej brutalnie odebrana przez ojca. 

Jeśli chodzi o stronę techniczną książki, to w gruncie rzeczy niewiele mogę na ten temat powiedzieć. Głównym celem autorki było ubranie w słowa swojej historii, podzielenie się bolesnymi wspomnieniami i okrutnymi doświadczeniami. W "Dziecku ulicy" nie znajdziemy zatem barwnych opisów, bogatego słownictwa itp., aczkolwiek w przypadku tej książki nie to było ważne. Literatura faktu nie wymaga pięknego języka, gdyż tu najważniejsza jest treść i to, co autor chce przekazać czytelnikom. 

Cieszę się, że tacy ludzie jak Judith Westwater decydują się na opowiedzenie innym o swoich cierpieniach. Na pewno jest to pewien rodzaj "oczyszczenia", uwolnienia się od niemiłych wspomnień. Tego typu książki nie sprawiają, że na naszych twarzach pojawia się uśmiech, jak to zwykle bywa po przyjemnej lekturze, wręcz przeciwnie - są one przejmujące i niezwykle poruszające, nie pozwalają zapomnieć o losach bohaterów przez długi czas. Tak też jest w przypadku "Dziecka ulicy". Na pewno zapamiętam historię Judy i będę ją wspominać jeszcze niejednokrotnie.

czwartek, 12 sierpnia 2010

"Nostalgia anioła" Alice Sebold

 

O tragediach rodzinnych napisano już wiele książek. Niektóre z nich stały się jednymi z najbardziej poczytnych pozycji i tak też właśnie stało się z "Nostalgią anioła" autorstwa Alice Sebold. Powieść ta w krótkim czasie zyskała miano bestsellera, aczkolwiek prawdziwą sławę przyniosła jej dopiero ekranizacja, która weszła do kin polskich w marcu tego roku. Muszę przyznać, że gdyby nie film, to prawdopodobnie nigdy nie zainteresowałabym się tą książką. Bo cóż w niej oryginalnego, co wyróżniałoby ją spośród wielu innych? Odpowiedź znalazłam po przeczytaniu kilkunastu pierwszych stron.

Pewnego zimowego popołudnia czternastoletnia Susie Salmon, wracając ze szkoły przez pole kukurydzy, zostaje brutalnie zgwałcona, a następnie zamordowana przez sąsiada, George'a Harveya, stwarzającego pozory miłego, spokojnego wdowca. Dziewczynka trafia do nieba, skąd opowiada czytelnikom swoją tragiczną historię. Obserwuje życie na ziemi: zrozpaczoną matkę, która powoli odsuwa się od reszty rodziny, zagubionego ojca, próbującego radzić sobie w tych strasznych dniach, cierpiącą siostrę oraz małego braciszka, który nie do końca rozumie, co stało się z jego ukochaną Susie. Podpatruje również poczynania swego mordercy, który zaciera wszelkie ślady zbrodni. Dziewczynka ma nieustannie jedno marzenie: aby choć na chwilę móc wrócić do ludzi, których kocha. Będąc pośród żywych jako duch, Susie zyskuje szansę na dokończenie niezałatwionych spraw na ziemi.

Do książki podchodziłam dość sceptycznie, ale wszelkie moje wahania odeszły w niepamięć po kilku rozdziałach. Zaskoczyło mnie to, że autorka tak nagle, bez przygotowania czy jakiegokolwiek wstępu zaserwowała czytelnikom przerażającą prawdę o głównej bohaterce: Susie została zgwałcona i zamordowana. Bez owijania w bawełnę i zbędnych porównań homeryckich. I to już na pierwszej stronie! Dodatkiem do całości był szczegółowy opis zdarzenia, który, muszę przyznać, wywarł na mnie ogromne wrażenie. Wzbudził we mnie wszelkie możliwe emocje, od niepokoju po obrzydzenie, nienawiść i smutek, co jest idealnym dowodem na to, jak realistycznie i precyzyjnie został skonstruowany. Lecz cóż było dalej? Po tak "mocnym" wstępie spodziewałam się równie dobrego rozwinięcia. I muszę przyznać, że i w tej kwestii autorka spisała się na medal, choć dalsza część powieści nie była bogata w szybką, zapierającą dech w piersiach akcję. Fabuła toczyła się powoli, wiele rozdziałów zostało poświęconych przemyśleniom Susie, rozważaniom na temat życia, które bez jej udziału toczyło się na ziemi.

Największym atutem kunsztu pisarskiego Sebold jest łatwość, z jaką autorka potrafi wywołać w czytelniku emocje. Jedno zdanie mogło sprawić, że czułam się, jakbym to ja była ofiarą Harveya. Czytając "wchodziłam" do świata bohaterów i razem z nimi uczestniczyłam we wszystkich wydarzeniach. Podzielałam też towarzyszące im uczucia, co niekiedy sprowadzało się do tego, że ciężko było mi oderwać się od lektury. Oczywiście nie obyło się też bez kilku fragmentów, które zdecydowanie wycięłabym z powieści i z pewnością nie straciłaby ona na wartości, aczkolwiek jest to szczegół, bo kto wie, być może autorka uważała ja za istotne dla całości. Niemniej jednak podziwiam barwny, wręcz magiczny styl, w jakim książka została napisana, gdyż dzięki niemu powieść nabiera pewnego rodzaju lekkości, choć łatwych tematów nie porusza.

Jak zapewne większość już zdążyła się domyślić, ogromnie polecam "Nostalgię anioła". Myślę, że każdy, kto choć trochę ceni sobie dobrą literaturę, znajdzie w niej coś, co go zauroczy i sprawi, że pochłonie tę książkę z przyjemnością. Jeśli chodzi o mnie, to jestem pewna, że ta powieść na długo pozostanie w mojej pamięci, ale także w sercu, bo obok historii Susie nie można przejść obojętnie.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

"I wciąż ją kocham" Nicholas Sparks

  

Nie jestem zapaloną wielbicielką romansów, aczkolwiek ostatnimi czasy, będąc w bibliotece, postanowiłam wypożyczyć coś lekkiego, nadającego się na wakacyjny wyjazd. Przeglądając na półkach różnorodne pozycje trafiłam na tę książkę. Zainteresowała mnie, gdyż jakiś czas temu słyszałam o filmie pod tym samym tytułem, toteż zdecydowałam się właśnie na tę powieść. Dotychczas miałam okazję zapoznać się z dwiema książkami z dorobku Nicholasa Sparksa i muszę przyznać, że nie wywarły one na mnie pozytywnego wrażenia. Z tego powodu i od tej nie oczekiwałam niczego szczególnego. Wielkie było więc moje zaskoczenie, gdy okazało się, że tym razem Sparks stanął na wysokości zadania i stworzył coś, co jest warte uwagi.

John Tyree jest młodym mężczyzną bez większych perspektyw na życie. Nie widząc dla siebie żadnej innej drogi, zaciąga się do szeregów armii Stanów Zjednoczonych. Jako żołnierz dostaje przepustkę i wraca w rodzinne strony. Przypadkowo poznaje piękną, młodą Savannah Lee Curtis, która studiuje oraz wraz z grupą przyjaciół pracuje dla organizacji charytatywnej, budując domy dla ubogich rodzin. Pomiędzy Johnem a Savannah rozkwita uczucie, które w krótkim czasie przeradza się w namiętną miłość. Niestety, chłopak musi wracać do wojska, jednak ukochana obiecuje czekać na niego, póki nie minie okres jego służby w armii. Wydarzenia z 11 września 2001 roku zmieniają wszystko. John musi wybrać pomiędzy miłością do dziewczyny a wiernością ojczyźnie. Postanawia ponownie zaciągnąć się do armii, mimo, że obiecał ukochanej powrót do domu. Pewnego dnia, stacjonując w Iraku, chłopak otrzymuje od niej pożegnalny list, w którym dziewczyna informuje go, iż zakochała się w kimś innym. Gdy po kilku latach pełnych bólu i cierpienia John powraca do domu, okazuje się, że czas nie leczy ran - jego miłość do Savannah jest tak samo żywa i prawdziwa, jak niegdyś. To uczucie zmusi go do podjęcia najtrudniejszej decyzji w życiu. 

Być może powyższe streszczenie fabuły większości z Was przywodzi na myśl tani romans z dolnej półki, ale w rzeczywistości powieść Sparksa jest przyjemnym czytadłem, w którym można nawet dopatrzeć się jakiegoś przesłania. Wątkiem pobocznym jest relacja ojciec - syn, która w tym przypadku jest zburzona dziwnym zachowaniem ojca. Jest to bardzo ciekawy aspekt, gdyż autor wykorzystał go do zręcznego wplecenia w fabułę choroby i związanych z nią trudności. 

Po tej książce nie należy spodziewać się zaskakująco szybkiej akcji, nagłych zwrotów w fabule, punktów kulminacyjnych. Jest to powieść, w której wszystko ma swój porządek, ład i miejsce. O wszystkim dowiadujemy się po kolei, poznając historię Johna z jego własnej perspektywy, gdyż to właśnie on jest narratorem. Sparks postawił tu na ukazanie czytelnikowi przeżyć wewnętrznych bohatera i moim zdaniem spisał się całkiem nieźle, choć nie jest to mistrzostwo. Momentami urzekły mnie piękne, obrazowe opisy, choć tu też należą się brawa dla tłumacza.

"I wciąż ją kocham" uważam za świetny wybór, jeśli ktoś szuka lekkiej, przyjemnej, wzruszającej historii. Czytelnik z łatwością wczuwa się w sytuację bohaterów i przeżywa wszystko razem z nimi: rozstania, powroty, wzloty i upadki. Jest to książka, która nie zmienia naszego myślenia, aczkolwiek pozostaje w pamięci i, w moim przypadku, korzystnie wpływa na moją opinię o Nicholasie Sparksie. Teraz poluję na adaptację filmową i choć nie spodziewam się tego, że dorówna książce, to czekam z niecierpliwością na okazję, gdy będę mogła ją obejrzeć.