sobota, 30 października 2010

"Szeptem" Becca Fitzpatrick

 

Ostatnimi czasy w księgarniach aż roi się od wampirów i wilkołaków. Mnie, szczerze powiedziawszy, kompletnie nie pociągają kolejne, coraz to nowsze i coraz płytsze, książki o tego typu stworach. Jednakże każdy ma czasami ochotę na lekką lekturę, dlatego zdecydowałam się zajrzeć do powieści o bardzo tajemniczym tytule - "Szeptem". Zaintrygował mnie przede wszystkim pomysł na nowy "gatunek" postaci, a mianowicie anioły, z jakim dotychczas się nie spotkałam.

Główną bohaterką jest szesnastoletnia Nora, przeciętna, amerykańska nastolatka. Pewnego dnia w szkole pojawia się nowy uczeń - tajemniczy, nieziemsko przystojny Patch. Przypadek sprawia, że oboje lądują w jednej klasie, a co więcej - w jednej ławce. Nora nie może mu się oprzeć, pomimo, że chłopak jest cyniczny, ironiczny i denerwuje ją swoją bezpodstawną pewnością siebie. Niespodziewanie w życiu dziewczyny zaczynają dziać się dziwne rzeczy, których ona sama nie potrafi wytłumaczyć. Dopiero, gdy coś podpowiada jej, że mają one związek z Patchem, decyduje się na śledztwo - za wszelką cenę musi poznać jego przeszłość. Właśnie wtedy odkrywa przyczynę niecodziennych wydarzeń. 

WCIĄGA. Myślę, że tak naprawdę tylko to jedno słowo wystarczyłoby, żeby wypowiedzieć się na temat tej książki. Akcja jest wartka, momentami gna do przodu w bardzo szybkim tempie. Autorka postarała się o to, by przygody Nory pochłonęły czytelnika w 100%. Bohaterka stopniowo odkrywa prawdę, a napięcie przez cały czas rośnie. Jednakże w momencie, kiedy powinien nastąpić punk kulminacyjny, kiedy emocje powinny sięgnąć zenitu, jakiś element nie jest do końca dopracowany, przez co ja osobiście nie byłam zachwycona ostatnimi rozdziałami książki. Inną sprawą jest samo zakończenie, o którym niewiele mogę powiedzieć, bo Becca Fitzpatrick zastosowała typową w tej kwestii metodę - nie wyjaśnia nic, nie mówi o niczym konkretnym, właściwie ciężko coś takiego nazwać zakończeniem. Jednak wybaczam to autorce, bo słyszałam, że zapowiedziana jest kontynuacja "Szeptem".

Nie zapominajmy jednakże o najważniejszym aspekcie tej powieści. Mówię tu oczywiście o aniołach, które, niestety, nie zostały przez Panią Fitzpatrick zbyt wyraziście zarysowane. W tej kwestii zawiodłam się dość mocno, bo przecież to właśnie wątek aniołów zachęcił mnie do zaznajomienia się z książką. Króciutki prolog był obiecujący - dał mi nadzieję, że anioły faktycznie odegrają w powieści ogromną rolę i zostaną przedstawione z dużą dokładnością i precyzją. Ku mojemu rozczarowaniu, autorce najwyraźniej zabrakło na nie pomysłu lub po prostu od początku nie miała zamiaru zagłębiać się w ich naturę. Bardzo mi tego zabrakło, oczekiwałam dobrze wykreowanych, ciekawych postaci, a dostałam nieco papierowe, mało interesujące zarysy bohaterów. 

Myślę, że warto też wspomnień o szacie graficznej. Okładka mnie po prostu oczarowała! Przyciąga wzrok i zatrzymuje go na dłużej. To zdecydowanie duży plus, bo bardzo często (choć się do tego nie przyznajemy) oceniamy książkę właśnie po okładce. Moim zdaniem, w przypadku "Szeptem", oprawa graficzna zasługuje na szóstkę z plusem.

Podsumowując: wśród wielu innych książek dla młodzieży, "Szeptem" jest powieścią z tej wyższej półki i zdecydowanie warto poświęcić jej chwilkę uwagi. Czyta się przyjemnie, szybko i z dużym zainteresowaniem. Z chęcią sięgnę po kontynuację. Polecam, jeśli ktoś ma akurat ochotę na lekką, lecz dobrą lekturę. Taki przerywnik między ambitniejszymi pozycjami.

czwartek, 28 października 2010

"Tysiąc wspaniałych słońc" Khaled Hosseini



Od pewnego czasu interesuję się islamem, ciekawią mnie wszelkie kwestie dotyczące tej religii, a także to, jaka jest rola kobiet w społeczeństwie muzułmanów. Właśnie z tego powodu sięgnęłam po książkę Khaleda Hosseiniego, która w przystępny, intrygujący sposób porusza te tematy. 

Krótki opis z okładki nie oddaje nawet w małym stopniu tego, o czym właściwie jest ta powieść. Bo trudno byłoby w kilku zdaniach streścić książkę, której fabuła jest tak zawiła, skupia w sobie tyle różnorodnych wątków. Osią fabuły rozgrywającej się w Afganistanie w ciągu ćwierć wieku są losy dwóch kobiet, które zrządzeniem losu poślubią tego samego mężczyznę, despotycznego Pusztuna Raszida. Początkowo czytelnik zostaje wprowadzony w akcję oczami Mariam, pierwszej z głównych bohaterek, która zostaje zmuszona do małżeństwa, mając zaledwie 15 lat. Poznaje jej historię, śledzi z uwagą jej losy jako małej dziewczynki, mieszkającej z matką na obrzeżach wioski Gol Daman w pobliżu Heratu. Po kilkunastu latach, całkowicie przypadkowo i nieoczekiwanie, w życie Mariam, będącej już żoną wspomnianego Raszida, wkracza Lajla. Odtąd mamy możliwość przypatrywać się wydarzeniom także z perspektywy drugiej bohaterki.
 
Naprawdę, nie potrafię znaleźć właściwych słów, które opisałyby to, co czuję obecnie, tuż po przeczytaniu książki. Nie przypuszczałam, że wywoła ona we mnie tyle różnorodnych emocji. Czytając, miałam przed oczami obrazy ilustrujące to, co działo się w powieści. "Tysiąc wspaniałych słońc" opisuje dramat kobiet afgańskich, które są uważane za nędzne, nic niewarte istoty. To, co działo się z nimi podczas wojny prowadzonej w Afganistanie w latach 70. i 80. XX wieku było dla mnie szokujące, skandaliczne i niezwykle smutne. Co gorsza, nawet zakończenie wojny nie przyniosło żadnych popraw, gdyż władzę w Afganistanie przejęli talibowie, którzy mieli do kobiet i ich dzieci jeszcze bardziej niemoralny stosunek.

Powieść, pomimo całej przerażającej rzeczywistości i smutnych faktów, ma też w sobie coś wyjątkowego, co sprawia, że "Tysiąc wspaniałych słońc" to jednocześnie książka, która daje czytelnikowi nadzieję. Pokazuje, że nawet w tak złym, okrutnym i podłym świecie istnieje jeszcze szansa na prawdziwą przyjaźń i miłość. Uczy, że warto wierzyć w lepsze jutro, a tym bardziej, jeśli ma się dla kogo żyć, kochać i uśmiechać się. Główne bohaterki udowadniają, jak wiele może znieść człowiek i ile może poświęcić w imię bliskiej osoby.


Gorąco polecam. "Tysiąc wspaniałych słońc" to jedna z tych pozycji, obok których nie przechodzi się obojętnie. Myślę, że książka Hosseiniego zasługuje na znacznie więcej, niż tylko chwilę uwagi. Wzrusza, zapada w pamięć głęboko tam, gdzie pozostanie na długi czas.