Pierwszą książką Jodi Picoult, po jaką sięgnęłam, była powieść "Bez mojej zgody". Od tego czasu minął już prawie rok, toteż zdecydowałam się na ponowne spotkanie z twórczością tej pisarki, która ostatnimi czasy stała się niezwykle znana i lubiana wśród czytelników na całym świecie. Tym razem wybór padł na "W imię miłości". Zauroczył mnie chłopczyk z okładki - tyle wystarczyło, aby przekonać mnie do tej pozycji.
Nina Frost, zastępca prokuratora, zajmuje się głównie prowadzeniem postępowań w sprawach dotyczących przemocy wobec dzieci. Zawsze stara się robić wszystko, co może, aby doprowadzić do skazania sprawcy. Jednakże w ciągu siedmiu lat pracy udało jej się to zaledwie kilka razy - zazwyczaj oskarżony wychodził z sali sądowej jako uniewinniony lub z wyrokiem w zawieszeniu. Toteż kiedy pewnego dnia Nina oraz jej mąż, Caleb, odkrywają, iż ich pięcioletni syn, Nathaniel, padł ofiarą molestowania seksualnego, kobieta, ogarnięta rozpaczą, gniewem i chęcią zemsty, decyduje się na desperacki krok - postanawia sama ukarać człowieka, który skrzywdził jej dziecko.
Po raz kolejny Jodi Picoult zaserwowała czytelnikom historię, w której przez cały czas toczy się gra na emocjach odbiorców. Pomimo tego, że sama nie jestem jeszcze matką, nietrudno było mi wczuć się w sytuację Niny. Doskonale zdaję sobie sprawę, jakie wrażenie musiała wywrzeć na niej wiadomość, iż jej pięcioletni synek został zgwałcony. Karygodność tego czynu potęguje dodatkowo moment, w którym autorka odkrywa przed nami, kto dopuścił się czegoś tak przerażającego, krzywdzącego, zadającego ból i cierpienie. Dlatego kilkanaście stron dalej, kiedy główna bohaterka decyduje się na samodzielne ukaranie sprawcy, przed czytelnikiem rodzą się pytania natury etycznej i moralnej: czy ta kobieta postępuje słusznie? Co my zrobilibyśmy na jej miejscu? Jak odnaleźlibyśmy granicę pomiędzy dobrem a złem w takiej sytuacji?
Tym, co charakterystyczne dla książek Picoult i czego nie zabrakło również i w tej, są liczne, wyczerpujące opisy rozpraw sądowych, dokładne analizy wszelkich dowodów ze strony prokuratora i obrony oraz retrospekcje. Momentami może się to wydawać nieco nużące - sama również miałam niekiedy podobne odczucia, jednakże chęć poznania finału historii przyćmiewa wszelkie zgrzyty i potknięcia autorki. Na uwagę zasługuje wieloosobowa narracja, która, moim zdaniem, jest dużym atutem powieści. Czytelnik może prześledzić wydarzenia zarówno z perspektywy Niny, jak i ma możliwość spojrzeć na wszystko z punktu widzenia narratora, który opowiada o wewnętrznych rozterkach pozostałych bohaterów. Daje to szansę na wnikliwą ocenę faktów.
"W imię miłości" to mądra, niezwykle życiowa książka, która pokazuje, ile zła i okrucieństwa może skumulować się w jednym człowieku i ile człowiek może poświęcić i zrobić w imię trwałego, silnego uczucia. Jodi Picoult posiada nietuzinkową umiejętność pisania o sprawach trudnych, bolesnych, ale i prawdziwych, w sposób, który nasuwa czytelnikowi wiele refleksji i nie pozwala na obojętne przejście obok ludzkich tragedii. Polecam, zwłaszcza tym, którzy stronią od tego typu literatury - czasami dobrze wiedzieć, co może dziać się tuż obok nas.
21 komentarze:
Pamiętam, że jak tą czytałam już którąś z rzędu Judi Picoult też byłam znużona tymi ciągłymi rozprawami..
ale w imię miłości to rzeczywiście opowieść która wywołuje wiele emocji i chyba dlatego długo się ją pamięta:)
Wszystkie książki tej autorki, których nie czytałam, mam w planach, m.in. tą.
Akurat ta mi się podobała, choć wszystkie mają ten sam schemat.
Oj, na pewno po nią sięgnę. Po przeczytaniu "Bez mojej zgody" ciągle poluję na coś tej autorki :).
Lubię tę autorkę i mam w planach ją sobie powoli czytać
książka wciąż na mej liście -chcę przeczytać-
ale cieszę się, że przeczytałam Twoją recenzję, szybciej się na nią skuszę :))
Mam w planach oczywiście :)
Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki... Może kiedyś się na nią zdecyduję ;)
Wiązałam wielkie nadzieje z książkami Picoult, ale "Drugie spojrzenie" mnie rozczarowała i chyba na nim poprzestanę.
Czytałam tylko jedną książkę tej autorki, ale na tym z pewnością nie zaprzestanę. Jodi Picoult potrafi świetnie opisywać ludzkie uczucia, więc nawet jeśli czasami robi się troszkę nudno, można jej to wybaczyć ;).
A rozprawy sądowe ja akurat nad życie kocham! Ale cóż, zobaczymy jak to będzie po przeczytaniu ;D.
Izuś,
o właśnie, ja na pewno zapamiętam ją na długi czas. :)
Vampire_Slayer,
ja też chciałabym przeczytać wszystkie powieści Picoult. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. ;)
LOTTA,
ja, jako, że przeczytałam dopiero dwie książki tej autorki, nie mogę tego potwierdzić, ale wielokrotnie spotykałam się z opiniami, że Picoult powiela ciągle te same schematy. Póki co się tym nie zrażam. :)
Mani,
poluj, poluj. ;)
Dominika Anna,
właśnie - powoli. W przypadku Jodi trzeba znać umiar, bo w zbyt dużych ilościach może nudzić.
Kinga,
bardzo się cieszę. :)
Viconia, Klaudia,
zachęcam. :)
Aleksandra,
oho, a na mnie czeka na półce "Drugie spojrzenie"... Ja jednak poleciłabym Ci jeszcze "Bez mojej zgody" - a nuż ta książka sprawi, że jednak się przekonasz do tej autorki. :)
Surinder,
w takim razie Ty raczej nie będziesz się nudzić. ;)
Moja pierwsza książką Picoult również było "Bez mojej zgody". Po tę pozycję na pewno kiedyś sięgnę, ponieważ nie lubię czytać powieści tej pisarki naraz:)
A ja na pierwszy rzut przeczytalam "Karuzele uczuć" i "Świadectwo prawdy", poza tym fenomenalne wydaje się być również "Czarownica z Salem Falls", "Bez mojej zgody", a także "Jesień cudów:
Ja przeczytałam do tej pory 2 książki Jodi Picoult i obie bardzo mi się podobały.
Ale faktem jest, że lepiej robić sobie długie przerwy między jedną a drugą powieścią, żeby się nie znudzić schematem.
"W imię miłości" czeka na mojej półeczce na swoją kolej :).
hmmm wydaje się być interesująca. wkrótce!
"Drugie spojrzenie" to dość nietypowa książka Picoult, bo zawiera elementy fantastyczne, więc może rzeczywiście spróbuję czegoś innego :)
Lubię tą autorkę chociaż jej książki wydają się troszeczkę schematyczne jednak nie omieszkam sięgnąć po tą z twojej prezentacji. Pozdrawiam i zapraszam do mnie .
http://miedzy-ksiazkami.blogspot.com/
Przeczytam jeśli będę miała okazję. Na razie mam za sobą dwie powieści Picoult i bardzo mi się one podobały. Jestem pewna, że ta też będzie przyjemną lekturą.
A chłopiec rzeczywiście urzekający:)
Aleksandra, spróbuj, spróbuj. ;) Szczególnie polecam Ci "Bez mojej zgody" - wiele osób uważa, że to najlepsza książka z dorobku Picoult. Może i Tobie przypadnie do gustu. :)
bookworm, prawda? :)))
Już od dawna planuje przeczytanie tej książki i muszę się w końcu za nią zabrać. :)
Ciekawie napisane:) pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
Prześlij komentarz