czwartek, 14 kwietnia 2011

"Numery. Czas uciekać" Rachel Ward


Do "Numerów" zachęciły mnie pozytywne recenzje. Wielu blogerów zachwycało się debiutem literackim Rachel Ward, brytyjskiej pisarki, która rozpoczęła swoją karierę zdobywając lokalną nagrodę pisarzy na Festiwalu Frome w Anglii w roku 2006. Otrzymała ją za krótkie opowiadanie, które stało się pierwszym rozdziałem powieści "Numery". Ten fakt zaintrygował mnie dość mocno. Na tyle mocno, że do lektury zasiadłam z dużymi wymaganiami. Jak się okazało - zbyt dużymi. Ale po kolei.

Piętnastoletnia Jem nie najlepiej radzi sobie ze swoim życiem. Jej matka zmarła, gdy dziewczynka miała zaledwie siedem lat. Właśnie wtedy odkryła, co oznaczają numery, które pojawiają się w jej głowie, kiedy patrzy komuś prosto w oczy - to data śmierci tej osoby. Jem zdaje sobie sprawę, że ten dar to w rzeczywistości ogromne przekleństwo. Unika nawiązywania głębszych relacji z innymi ludźmi, gdyż wie, że zawsze będzie skazana na obecność numerów. Jednak pewnego dnia jej ścieżka życiowa niespodziewanie zaczyna krzyżować się ze ścieżką drugiej osoby - ciemnoskórego Pająka, chłopaka wychowywanego przez babcię. A kiedy oboje są świadkami ataku terrorystycznego, ich losy łączą się na dobre.

Po literaturę młodzieżową sięgam wtedy, gdy moją uwagę przyciągnie przynajmniej jedna z trzech rzeczy: opis fabuły, okładka lub pozytywne recenzje innych blogerów. W przypadku książki Rachel Ward wszystkie te wymienione elementy zachęciły mnie do lektury. Wydawało mi się, że pomysł jest oryginalny - żadnych wampirów, wilkołaków i tym podobnych istot. Tym razem numery, a to już jakiś powiew świeżości. I rzeczywiście, fabuła okazała się dość ciekawa, choć muszę przyznać, że momentami odczuwałam lekkie znużenie. Przez wiele stron ciągnęła się ucieczka Jem i Pająka przed policją, a nie działo się prawie nic, oprócz tego, że co parę rozdziałów bohaterowie zmieniali swoją kryjówkę. Niestety, choć powinnam czytać tę książkę z rosnącym napięciem, to tego właśnie zabrakło. Przewracałam kolejne kartki bez większych emocji, czytając kolejne rozdziały bez wypieków na twarzy. Punktem zwrotnym okazało się być zakończenie, które, choć przewidywalne, nieco zachęciło mnie do sięgnięcia po kontynuację losów głównej bohaterki.

Jednakże mankamenty fabularne nie okazały się być największą wadą "Numerów", bowiem tym, co w największym stopniu sprawiło, że moje wrażenia po lekturze są raczej negatywne, był język. Zdaję sobie sprawę, że w tej kwestii można winić przede wszystkim tłumacza, aczkolwiek sądzę, że i oryginał książki nie jest pod tym względem lepszy. Raziły mnie liczne przekleństwa, mnogość slangowych wyrażeń, kolokwializmów i tym podobnych "kwiatków". Być może taki język był celowym zabiegiem, zamysłem autorki, którego ideą było jak najbardziej sugestywne przedstawienie bohaterów z marginesu społecznego, którzy większość swojego życia spędzili na londyńskich ulicach. Jednak, niestety, w moim przypadku nie wpłynęło to korzystnie na ocenę książki. Choć zazwyczaj toleruję w powieściach wulgaryzmy i potoczne wyrażenia, to uważam, że w "Numerach" było ich zdecydowanie za dużo.

Jestem pewna, że osoby, które gustują w literaturze młodzieżowej sięgną po tę książkę bez względu na jej wady, tak więc pozostaje mi jedynie przypomnieć, iż w lutym ukazała się kontynuacja losów Jem i pozostałych bohaterów - "Numery. Chaos". Zainteresowanych odsyłam na stronę internetową Wydawnictwa Wilga.

 
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu Wilga.

19 komentarze:

Mani pisze...

Mam ją na liście, ciekawe jakie wrażenia z niej wyniosę. Nawet nie wiedziałam, że jest to typowa młodzieżówka... zobaczymy :)

Dominika S. pisze...

Chyba nie dla mnie, też czasami sięgam po młodzieżowe książki, ale ta raczej mi się nie spodoba. Pozdrawiam :)

Fenrir pisze...

Ja naprawdę jestem indywidualistą - dla mnie "Numery" to gniot straszny...

Anonimowy pisze...

Wydaje się ciekawe. Być może przeczytam. ;]

Mała pisze...

Miła lektura na weekend, ale nie zachwyca : )
Choć powiem, że bardzo polubiłam głównych bohaterów : )

Unknown pisze...

Chyba sobie odpuszczę :)

Liliowa pisze...

Mała, rzeczywiście Jem i Pająk to para dość sympatyczna. :)
Pozdrawiam!

Klaudia pisze...

Sama nie wiem, chyba gdy znajdę w bibliotece to wypożyczę, żeby wyrobić sobie własne zdanie

Klaudia pisze...

Przepraszam, za tamte komentarze podwójne, ale mi coś komouter szwankuje

Scathach pisze...

Miałam szansę ją zrecenzować, a mimo to zrezygnowałam.. Teraz nie wiem czy nie żałować;D

Ania pisze...

Opis bardzo zachęcający, ale recenzja już mniej. Nie przeczytam.

Rudzielec pisze...

Od dłuższego czasu mam ochotę ją przeczytać. Może dlatego, że jest to coś innego niż wampiry i wilkołaki;)

B. pisze...

Czytałam ostatnio pozytywną recenzję tej książki, więc teraz to już sama nie wiem... Jeśli będę miała okazję to przeczytam, choć nie będę o to zbytnio zabiegać.
Strasznie nie lubię potocznego słownictwa w książkach - szczególnie tych młodzieżowych... Mam wtedy wrażenie, że autor robi to celowo, by "przemówić" do nastolatków... Cóż, w moim przypadku efekt jest całkowicie odwrotny.
(o, jaki profesjonalny szablon! ;p)

Liliowa pisze...

femme, potrzebowałam zmiany, a znudziły mi się te kolorowe szablony, stąd też właśnie "profesjonalny" szablon. :P Ciężko było wszystko ustawić, zwłaszcza, że nie jestem obeznana w html'u, aczkolwiek jakoś się udało i myślę, że efekt jest całkiem niezły. ;)

Klaudia pisze...

Wulgaryzmy niespecjalnie mi przeszkadzają i myślę, że z lektury "Numerów" będę czerpać dość sporą przyjemność :D

justilla pisze...

Czytałam i chętnie poznałabym kontynuacje ich przygód ;)

Querida pisze...

Czytałam jakiś czas temu i całkiem mi się podobała, choć również raziły mnie trochę nagminnie pojawiające się przekleństwa. Mimo wszystko chętnie przeczytam kontynuację:)

Unknown pisze...

Po przeczytaniu Twojej recenzji może ją zakupię. Tylko gdzie ja znajdę czas na przeczytanie wszystkich książek? ;p

KseniaM pisze...

Ja sobie daruję, a miałam nabyć. Jednak nie moje klimaty

Prześlij komentarz